Żyliśmy obok siebie i razem…
„Pani wie, jaki był ładny i dobry świat? Nie mieliśmy takich bogatych domów jak dziś. Domy były biedne, często bez podłóg, tylko glina. Ale to nic. Rzucało się na nią wiązkę słomy i tańczyła młodzież do rana, weseliła się. A jak śpiewała! Nikt nie myślał, że ten to Polak, a ta to Ukrainka. I świętowaliśmy razem polskie i ukraińskie ważne uroczystości. I żeniliśmy się. I dzieci nam się rodziły – i polskie, i ukraińskie, i wspólne. A potem co się narobiło? Jaki to diabeł wstąpił w naszych? Po co było tak strasznie mordować Polaków?”
Ukrainka ze wsi Ptycza, dawny pow. dubieński w woj. wołyńskim (wypowiedź z 1994 r.)
„Za Polski uczyliśmy się ukraińskiego i polskiego, na religię przyjeżdżał pop, a myśmy mieli nauczycielkę. Przedtem nie było różnicy, żenili się Ukrainiec z Polką, Polak z Ukrainką – tak jak mój najstarszy brat. W klasie uczyliśmy po polsku, ale już na ulicy na co dzień po ukraińsku się gadało, w domu raz tak, raz tak. Nieraz i do cerkwi się poszło, przeważnie na Wielkanoc.”
Stanisław Stanisławski, były mieszkaniec wsi Janówka, pow. dubieński w woj. wołyńskim
„Tak żyliśmy do samej wojny w bardzo dobrym sąsiedztwie, z nikim się nie bili, nie procesowali. Sąsiedzi [Ukraińcy] to byli zwykli ludzie. Żyli razem z nami, mimo że byliśmy Polakami.”
Eugenia Morawska, była mieszkanka wsi Hucisko Litowiskie, pow. brodzki w woj. tarnopolskim