Zbrodnie UPA: Relacja Marii Tyma (Heleniak)
„6 kwietnia 1944 r. w Wielki Czwartek, do naszego kościoła w Pyszówce przyjechał ksiądz Władysław Kokoszka z Krakowa, w celu odprawienia mszy świętej i odbycia spowiedzi wielkanocnej. Spowiadał bardzo długo, ponieważ było dużo ludzi, we wsi była napięta atmosfera wynikająca z grożącego niebezpieczeństwa ze strony Ukraińców, którzy w tym czasie dokonali szeregu napadów i mordów w okolicy. Tego dnia, jakiś znajomy Ukrainiec powiadomił Józefa Heleniaka o przygotowywanym napadzie na naszą wieś. Nasi rodzice, pomni ostrzeżenia, całą naszą trójkę rodzeństwa (mnie Marię wówczas 12-letnią i braci Franka 9 lat, Janka 8 lat, i Stasia 2 lata) ułożyli do snu w murowanej komorze. Zamknęłam dobrze drzwi i zasnęliśmy. Obudziły nas strzały i błyski ognia. Po krótkiej chwili usłyszeliśmy krzyki i łomotanie do drzwi naszej komory. Siedzieliśmy cicho, skuleni i przytuleni do siebie. Potem nastąpiła cisza. Za chwilę poczuliśmy ostry swąd dymu, który wciskał się do naszej komory. Sytuacja stawała się coraz groźniejsza, dym gryzł nas w oczy i dusił, nie mogliśmy już wytrzymać. Z trudem otworzyłam drzwi. Wyskoczyliśmy z zadymionej komory na podwórze. Stodoła już runęła i dopalała się. Nasz budynek z komorą, murowany, był cały w ogniu. Wokół nie było nikogo. Stałam bezradna z gromadką dzieci nie wiedząc co mam robić. Postanowiłam pójść do naszego sąsiada Ukraińca do Mielnik, nazywał się Iwan Hradowy. Wzięłam na ręce najmłodszego Stasia i boso w koszulach poszliśmy tam przez pola. U niego jakaś kobieta dała nam zupy, ale bałam się, że może być zatruta. Kiedy było już jasno, do domu wrócił Hradowy. Powiedział mi: „Twoja mama już nie żyje”.
Wróciliśmy na nasze podwórze, sufit naszej komory po pożarze zawalił się, od kilku godzin czekał na nas ojciec.”
Materiały pochodzą z „Na Rubieży” – nr 17/1996
Witam,
moja babcia tez pochodzila z Pyszowki, nazywa la siè Cecylia Heleniak, miala braci Stacha, Romka, siostre Weronke. Babcia umarla w 2012. Opowiadala, ze siè uratowala dzieki kolezance Ukraince, ktora w nocy przyszla w koszuli, zapukala do okna i kazala uciekac, bo uslyszala od braci, ze beda napadac na Pyszowke..wiem,ze babcia uciekala z poduszka w ktorej bo zawiniete niemowle (nie wiem czyje).
Czy Pani znala tych Heleniakow z ktorych pochodzila moja babcia? Jesli siè nie myle, to jej matka (moja pra babcia) nazywa la siè Katarzyna.
Po tych wydarzeniach poslubila wdowca z Lubienie (Lubieni) Jozefa Chama, ktoremu wychowala syna ktory przezyl – Kazimierza. Pamietam, ze moj dziadek cudownie gral na skrzypcach, podobno grywal na weselach…
Serdecznie pozdrawiam.
Anna
Witam mogę prosić o kontakt? Też szukamy naszych krewnych km.
Proszę się odezwać, szukamy naszych rodzin
Proszę niech się Pani odezwie