Wróg publiczny nr 1
„Tolerancja” jest dziś najbardziej nadużywanym słowem. Ja, biały facet muszę dziś tolerować wszystko: gejów, lesbijki, feministki, Żydów, Muzułmanów, Cyganów i Murzynów. Jeśli tylko powiem, że homoseksualizm jest obrzydliwy, gender chore, Żydzi ciągną profity ze swojej historii, a do tego nie chcę meczetu w moim mieście ani koczowiska Cyganów, to zaraz zostaje homofobem, antysemitą, islamofobem i ogólnie ziejącym nienawiścią nazistą. Bo JA muszę znosić wszystko. Roszczeniowych Muzułmanów, uciążliwych Cyganów i Żydów, dla których to Polska, a nie hitlerowskie Niemcy jest winna zbrodni ludobójstwa w „polskich obozach śmierci”. Do tego wszystkie seksualne homo-trans-gendero „nowości”.
Ja – biały, heteroseksualny facet, ceniący sobie tradycję i rodzinę, nazywający rzeczy po imieniu, który nie chce w swoim kraju islamskiego potopu to dziś