Powszedni dzień
Zaczęło się od tego,
że rano miałam ból głowy,
a potem te różne plotki
i nastrój ciągle nowy.
A potem lęk jakiś dziwny
zmieszany z wielką trwogą
i tępa rezygnacja:
właściwie po co? dla kogo?
Zginęli lepsi, zdolniejsi,
o których świat także nie dbał.
Nie będzie dziury w niebie,
gdy zginie jeszcze jedna.
A mimo to nie chcę umierać,
przeciwnie, bardzo chcę żyć.
Straszna jest ta świadomość,
że nie ma gdzie się skryć.
Że stanie się równo piątkami
na zwykłym codziennym apelu
i pójdzie tak po prostu
do wiadomego celu.
Lecz na dnie serca coś puka,
coś na dnie serca się wierci,
nie chce dopuścić do mózgu
myśli o nagłej śmierci.
Coś wewnątrz dodaje ducha,
a myśli jak błędne krążą:
Może nie wszystko stracone?
A może jednak nie zdążą?
Pola Braun – „Powszedni dzień”