Miesiąc trzeźwości?
Sierpień to według niektórych miesiąc trzeźwości… Pytanie zachodzi według kogo i czym według tego kogoś jest trzeźwość? Jak wielu z nas – Polaków harujących za najniższe stawki – lubię sobie czasem wypić. Nie znaczy, że będę tutaj kogoś atakował. Po prostu zastanawia mnie czym kierowano się pisząc takie hasło i wieszając je na jednym z podkarpackich kościołów:
Polska będzie trzeźwa,
albo jej wcale nie będzie
Oto jest rozwiązanie zagadki – powiedzmy sobie, według określonej grupy ludzi, która to biegając od kościoła do lekarza i z powrotem, nie widzi prawdziwych problemów jakie trapią ich świętą katolicką ziemię…
Widniejący na transparencie szyld przypomina hasło rodem z PRL-u coś na kształt: „Bimber – Przyczyna ślepoty!” 😀 Zatem według tej propagandy głównym sprawcą panujących obecnie dla większości Polaków niepomyślnych wiatrów jest ALKOHOL – powszechnie nazywany „zgubą ludzkości”?! Pytanie: gdzie rodzi się problem z alkoholem, w nas samych czy może gdzieś głębiej? Hasło ks. Markiewicza to metafora, choć niezamierzona przez niego. Przekład tegoż hasła na moją rzeczywistość wiąże się z trzeźwością umysłu! Nie chodzi o to, żeby w sierpniu każdego roku pańskiego odstawiać szopkę ustawioną przez kościół i moherowe bractwo, tylko o to, żeby w końcu zacząć racjonalnie i trzeźwo myśleć – jak autor powyższego hasła napisał – o Polsce. Czy chodzenie jak bezmózga święta krowa, której na miesiąc pan odstawił kieliszek od żłoba i słuchanie tych bzdur jakimi karmią nas na co dzień jest dla kraju dobre? Należałoby się nad tym poważniej zastanowić…
Co z tego wszystkiego wynika? Hasło „Polska będzie trzeźwa, albo…” można sobie wsadzić w buty. Niech kościół zacznie robić coś dla ludzi i niech zaprzestanie głoszenia takich farmazonów, bo to na pewno nikomu nie pomoże…
Moim zdaniem smutna prawda jest taka,że większość ludzi boi się myśleć, chociaż to nie boli ……a może jednak boli, bo myśląc zaczynamy się zastanawiać nad sobą, światem wokół i dochodzimy jednak do bolesnych wniosków że żyjąc w tym kieracie konsumpcyjno- polityczno- medialno- kościelnym jesteśmy niewolnikami….. i jak tu się nie napić?
Wygodniej z butelką piwa zsiąść przed TV i bezmyślnie dotrwać do końca swoich dni.
To chyba nie dotyczy czytelników tego dziennika 🙂
Wszystko się zgadza! Szkoda, że nie każdy to rozumie i wmawia innym i sobie oczywiście też, że jak nie wypije w sierpniu to będzie zbawiony na wieki wieków. Amen…
Dla mnie trzeźwość nie oznacza całkowitej, bojującej abstynencji, ale poprostu znajomość samego siebie, swoich granic, oraz astertywność w mówieniu nie, gdy wiemy, że po jeszcze jednym piwie zrobimy z siebie dziką świnię 🙂