Krematorium
rosły kłęby człowieczych twarzy i postaci.
Z komina krematorium
wypływał strach.
Zaciemniał słońce swąd i czad.
Nie wracał w życie ten,
co popiołem w wolność szedł.
Sławomir Cieślikowski – „Krematorium”
rosły kłęby człowieczych twarzy i postaci.
Z komina krematorium
wypływał strach.
Zaciemniał słońce swąd i czad.
Nie wracał w życie ten,
co popiołem w wolność szedł.
Sławomir Cieślikowski – „Krematorium”